Kieszonkowy głośnik Bluetooth z Action za 20 złotych – minirecenzja Pulsar Fabric Pocket

Przez dwa lata w moim warsztacie terapii zajęciowej trwał cykl konkursów fotograficznych, których motywem były poszczególne pory roku. W każdym konkursie trzech zwycięzców oraz dwie osoby wyróżnione otrzymywały w nagrodę jakieś gadżety. Ja również parę razy załapałem się na taką nagrodę, a jedną z nich jest głośnik, o którym dziś mowa.

Głośnik Bluetooth Pulsar Fabric Pocket
Fot. Pepper.pl

Pulsar Fabric Pocket to niewielki chiński głośniczek Bluetooth, który zmieści się w kieszeni. Jakiś czas temu był dostępny w ofercie sklepów Action w cenie 19,99 zł. Obecnie można go znaleźć choćby na Allegro, gdzie jego cena jest niestety zwykle dwukrotnie wyższa. Jeśli chodzi o jakość dźwięku, ten głośnik za 20 złotych gra jak… głośnik za 20 złotych – żadnych części ciała nie urywa, ale jednocześnie nie powoduje krwotoku z przewodu słuchowego. Jeśli lubisz dudnienie basami, to nie jest głośnik dla Ciebie – tutaj basów praktycznie nie ma. Wypada też wspomnieć, że głośnik wcale nie zajmuje całej powierzchni przedniej krawędzi urządzenia. Ma mniej więcej połowę jej wielkości i jest usytuowany w rogu – ot taka mała machlojka chińskiego producenta.

Do ładowania głośnik nie wykorzystuje portu MicroUSB, tylko bardziej współczesne USB typu C, za co należy się duży plus, bo w przypadku chińskich sprzętów z tym bywa różnie. Oczywiście port ten służy wyłącznie do ładowania głośnika, a próba podłączenia nośnika USB z muzyką nic nie da. Urządzenie jest za to wyposażone w wejście Jack, dzięki któremu możliwe jest podłączenie do źródła dźwięku w sposób przewodowy. Jakość wykonania jest dobra, ale o żadnej wodoodporności nie ma mowy – taplanie się w wodzie z tym głośnikiem nie będzie dobrym pomysłem. Producent deklaruje 8 godzin grania przy 70-procentowym poziomie głośności. Nie sprawdzałem tego dokładnie, ale przy rozsądnym poziomie głośności bez problemu będzie grać przez kilka godzin. Znajdująca się na jednym z rogów pętelka umożliwia przymocowanie głośnika przy użyciu karabińczyka albo jakiegoś sznurka do ubrania, plecaka albo czegokolwiek innego. Ze względu na zaokrągloną budowę głośnika nie da się położyć na bocznej krawędzi, o ile go o coś nie oprzemy.

Ogólnie jest to całkiem niezły głośnik. Nie gra na poziomie kosztujących setki złotych sprzętów JBL, ale mój warsztat terapii zajęciowej nie dysponuje takim budżetem, aby rozdawać w konkursach drogą elektronikę. Taki tani gadżecik jest jednak niezłym pomysłem na prezent albo nagrodę w takich konkursach jak wspomniane przeze mnie konkursy fotograficzne.