W dzisiejszym wpisie opowiemy sobie o kolejnych rzeczach, które mnie niezmiernie wkurzają, czyli o facebookowych i youtube’owych pseudokonkursach i żebraniu o polubienia i subskrypcje. Na początek odpowiemy na pytanie dlaczego użyłem określenia „pseudokonkursy”. Z definicji konkurs to zabawa w której najlepszy uczestnik wygrywa nagrodę. W tych pseudokonkursach zwycięzca zazwyczaj jest wybierany w drodze losowania. Zatem nie są to konkursy tylko losowania – wygrywa nie najlepszy uczestnik tylko jeden z uczestników wybrany losowo.
No, pseudokonkursy mamy z głowy – teraz żebranie. Na pewno zauważyliście, że na Facebooku podstawowym warunkiem udziału w „konkursie” jest polubienie i udostępnienie posta konkursowego oraz polubienie strony organizującej „konkurs”, a na YouTube zasubskrybowanie kanału i postawienie łapki w górę pod filmem. Po co? Po to aby autor takiego „konkursu” mógł piąć się w górę w statystykach i zbierać cyferki do nic niewartego licznika. Na YouTube na przykład wysoko oceniany film ma szansę dostać się na stronę główną i w rezultacie zyskać więcej odsłon, a oprócz tego na YouTube istnieje możliwość zarabiania pieniędzy na reklamach wyświetlanych pod filmem. Chyba wiecie do czego zmierzam. Niby nikomu to nie szkodzi, ale wyobraźcie sobie, że w rezultacie ktoś kto nakręcił coś naprawdę fajnego nie ma szansy dostać się na stronę główną, bo wyprzedzi go jakiś kretyn, który wyżebrał sobie wysokie oceny. Żeby było jasne – nie mam nic przeciwko byciu popularnym i zarabianiu na YouTube, ale należy to robić zgodnie z założeniami serwisu, czyli tworząc ciekawe treści, a nie żebrząc o cyferki do licznika.
Oczywiście żebractwo nie jest ograniczone tylko do pseudokonkursów. Na Facebooku na pewno spotkaliście się z tekstami typu „kto się zgadza, daje lajka”, „daj lajka jeśli…” czy nawet „jeśli zignorujesz – nie masz serca” pod zdjęciami smutnych piesków lub chorych ludzi (tak jakby serce miał ten, który wykorzystuje cierpienie innych aby nabijać polubienia). Zdarzają się także posty sugerujące, że autor dostanie jakieś sumy pieniędzy na schroniska dla zwierząt w zamian za polubienia, komentarze i udostępnienia, co oczywiście jest bzdurą. Chcesz pomóc bezdomnym kotkom? Adoptuj jednego albo sam wpłać pieniądze na wybrane schronisko. Genialne, prawda?
Na YouTube mamy słynne „20 000 łapek w górę – lecimy z następnym odcinkiem”. Rozumiem, że jak nie będzie 20 tysięcy łapek w górę, to nie będzie następnego odcinka? Może trochę przesadzam, ale jak ktoś prosi w filmie o łapkę w górę (i ewentualnie subskrypcję) już w pierwszych sekundach, to mam ochotę dać mu łapkę w dół i zamknąć film – i zazwyczaj tak robię. Oczywiście ci ludzie proszą o łapki i subskrypcje, bo to ich „motywuje”. Taa, jasne.
Osobiście uważam, że tego typu praktyki zarówno na Facebooku jak i na YouTube powinny być karane, ponieważ jest to wykorzystywanie systemu ocen niezgodnie z przeznaczeniem. W sklepie Google Play zabronione jest oferowanie jakichkolwiek korzyści w zamian za ocenienie aplikacji na 5 gwiazdek. Czemu by więc nie wprowadzić czegoś podobnego na YouTube? Zresztą marzy mi się przywrócenie na YouTube pięciogwiazdkowego systemu oceniania.
Na koniec przypominam, że polubienia i subskrypcje powinno się dawać jako dowód uznania za włożoną pracę, a nie gdy autor posta na Facebooku lub filmu na YouTube tak nam każe.